Череп
Пред Марией Магдалиной череп в сумраке
Белеет, тлеет свеча. Кто из возлюбленных
Эта иссохшая кость, не берется гадать.
Так и осталась, в раздумьи застыв на века.
Уснул в клепсидре песок, в миг, как увидела
И ощутила плечом легкость Его руки,
Тогда, когда на заре воскликнула: "Равви!"
Я же зрю черепа сны, ибо я - это он,
Горячий, влюбленный, мучимый страстью в саду
Под темным окном, в сомненьи, моя ли
И больше ничья тайна её наслажденья.
Упоения, клятвы. Мало их вспомнится.
И только мгновение то, никак не забыть,
Когда почти что была уж в царстве небесном.
CZASZKA
Przed Marią Magdaleną bieleje w półmroku
Czaszka, świeca dogasa. Który z jej kochanków
Jest tą wyschniętą kością, nie próbuje zgadnąć.
Zostaje tak, rozmyśla wiek jeden i drugi.
Piasek usnął w klepsydrze, ponieważ widziała
I czuła na ramieniu dotyk Jego ręki,
Wtedy kiedy o świcie krzyknęła: 'Rabboni!'
A ja zbieram sny czaszki, bo to ja nią jestem,
Gwałtowny, rozkochany, cierpiący w ogrodach
Pod ciemnym oknem, niepewny, czy dla mnie
I dla nikogo więcej sekret jej rozkoszy.
Upojenia, przysięgi. Mało ich pamięta.
I tylko tamta chwila trwa, nie odwołana,
Kiedy prawie że była już po tamtej stronie.